Doświadczenia z nią związane, odbijają się piętnem na całym naszym życiu, bo jak tu żyć normalnie i cieszyć sie wszystkim, jak przychodzą te momenty kiedy sobie przypominamy. Widzimy rany na naszym ciele, odczuwamy ten strach, który towarzyszył nam przez cały jej przebieg... Pewien psycholog powiedział mi kiedyś, że tak naprawde przetrwać leczenie to tylko połowa sukcesu, blizny, te widoczne się zagoją, gorzej z tym co pozostanie w nas. Powrót do zdrowia, a raczej do normalnego funkcjonowania to ta najtrudniejsza walka. Zżywamy się z chorobą jak kolwiek to zabrzmi, staje się ona jakąś odwieczna częścią nas samych.
Przechodzenie przez wszystkie trzy fazy - dowiadujesz się, że jesteś chory, walczysz i wygrywasz (jak narazie żadnej innj opcjii nie przewiduje), trwa prawie całe nasze życie. Strach przed nawrotem jest tak wielki, że potrafi paraliżowac. Nie wiemy co się dzieje, boimy się... Walka z tym ostatnim uczuciem, czasami wydaje mi się walką z wiatrakami i myśle, że nigdy nie wygram... Ale zawsze pojawia sie to światełko, ludzie, którzy Cię wspierają, nawet jak dowiaduja się po fakcie, bez nich nie przetrwa sie tych chwil i momentów. Możliwośc czucia tego, że jest na świecie ktoś kto o nas myśli i zawsze dla nas ma chwile i czas, jest całym sercem przy nas, mimo, że daleko to jednak zawsze czujesz jego(ich) obecność...
Walcze, cały czas, nie poddaje się brne do przodu, robie wszystko aby spełnić swoje marzenia, zmienić swoje życie i byc szczęśliwa.. Udaje mi się?Nie zawsze, ale już wiem jedno nigdy więcej się nie poddam i nie będę się bała poprosić o pomocną dłoń, nie będę twierdzic, że dam sobie rade sama - tak nie jest, jasne można próbowac - mi się udawało przez ponad rok. Raniłam przy tym osoby, które są mi najbliższe. Bycie Zosia samosią w tym przypadku, raczej mnie pogrążyło niż dodało sił, chociaż teraz znam swoje granice i wiem ile jestem w stanie znieść. Moja choroba była dla mnie momentem zwrotnym. Nauczyła mnie pokory i nawet jakbym miała możliwość cofnąc czas, nie chciałabym tego... Wiem, że może to zabrzmieć okrutnie, ale to ona tak naprawdę zrobiła ze mnie lepszego, mam nadzieję człowieka...
Nie tylko ja zaczynam wszystkko od nowa, pewna kobieta, silna, niesamowicie silna psychicznie też walczy, co prawda nie z chorobą ale brnie do celu, do szczęścia i ma we mnie 100% wsparcie, jestem dla niej Tu i Teraz i ja wiem, że ona to wie, chciaz czasami ma gorszy dzień to wiem, że da rade i że wreszcie będzie dobrze...
I znowu muzycznie, jak dla mnie jeden z piękniejszych kobiecych głosów...
Każdy człowiek może zabłądzic ,uparcie trwa w błędzie tylko głupi .Kocham Cię Dj
OdpowiedzUsuńA to dla pewnej silnej dziewczyny Pewnego razu miłość zapytała przyjażń,dlaczego jesteś potrzebna kiedy ja jestem, Przyjażń odpowiedziała .Jestem po to,żeby tam gdzie Ty zostawisz smutek i łzy mógł pojawić się usmiech Dj
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna mądrość życiowa dla pewnej upartej damy .Tak jak diamentu nie da się oszlifować bez tarcia ,tak człowiek nie może stawać się doskonalszym i rozwijać się bez trudu ,trudnych doświadczeń,kryzysów oraz cierpień Dj.
OdpowiedzUsuńBardzo trudno czytać o chorobie dziecka ,jeszcze trudniej mieć świadomośc że daleko od nas rodziców działo się coś złego ,strasznego a nas przy tym nie było ,ten dramat rozgrywał się w somotności w poczuciu opuszczenia.Tak przecież nie jest i nie było rodzice czuli że dzieje się coś złego z ich dzieckiem .I taki żal w sercu pozostał ,DLACZEGO?Dj
OdpowiedzUsuń